sobota, 30 kwietnia 2016

Świetlik



Była sobie pani staruszka. I umarła.
I był pies staruszek.
Nie umarł, za to dobra rodzina wyrzuciła go na ulicę.
Tysiące, dziesiątki tysięcy takich historii można usłyszeć od pracowników schronisk.
Psie staruszki po utracie kochanego człowieka i domu szybko umierają w betonowych boksach schronisk. Albo zostają usypiane pod pretekstem chorób czy niepełnosprawności, albo zagryzane przez silniejszych towarzyszy niewoli.
Bardzo nieliczne mają szczęście i zostają wypatrzone i adoptowane przez nowy dom.

Świetlik  po śmierci swojej pani trafił do dość ponurego przybytku, w którym przetrwał jakoś przez pół roku.




Przyjechał przerażony i z kulejącą łapką.
Przez pierwsze dni przyglądał się wszystkim nieufnie i chował się pod stołem.




Z dnia na dzień na pyszczku pojawiał się coraz śmielszy uśmiech.










Świetlik czuje się już w domu swobodnie, szczególnym uczuciem darzy Pana Tymianka
i kiedy tylko się da, siedzi przytulony do jego nóg.














Witaj w domu, Świetliku!



czwartek, 28 kwietnia 2016

Przychodzimy, odchodzimy...



Wikunia.
Od kilku tygodni dzieli życie z Szarym Misiem.
12 marca umarła Dolcia, ukochana towarzyszka Szarego Misia.
Wika całe życie - 7 lat - spędziła w schronisku.
Trafiła tam jako trzymiesięczne szczenię.
Była dzika, nieufna, nie miała szans na adopcję w schronisku w małym mieście,
mimo starań oddanych wolontariuszy traciła nadzieję i chęć do życia.
Bo co to za życie, gdy ma się  nad głową betonowy sufit, obok betonowe ściany, pod łapkami betonową podłogę, przed oczami kraty.
Ori zobaczyła zdjęcia suczki leżącej bez ruchu na budzie i pojechała po Wikę.
Przeczuwała, że to będzie idealna partnerka dla osieroconego Szarego Misia.




Wika doskonale czuje się z delikatnym dżentelmenem Szarym Misiem, bawi się, szczeka, kopie dołki, wskakuje na budę i zdziera papę z dachu, żeby Pan Tymianka miał co naprawiać.
W stosunku do ludzi jest nadal nieufna, nie ucieka już w panice do budy, ale nie pozwala się dotknąć.
Nikt jej nie zmusza do kontaktu.
Niech "dojrzewa" sobie we własnym rytmie.














Dolciu,
puszysta, miękka niedotykalska Dolciu.
Daliśmy Ci dwa lata spokojnego, chyba szczęśliwego życia, bo spędziłaś je tak, jak chciałaś.
Tylko dwa, to bardzo boli, za każdym razem bardzo boli.