poniedziałek, 8 czerwca 2015

Gość w dom, Wzruszacze przy stole



Prolog, czyli kilka słów wyjaśnienia:
Ori była na na wakacjach. W SPA, w kurorcie, na wyspie pełnej palm i bananowców - można dowolnie wybrać. Uściślając - Ori nigdzie nie była, ale po efektownej serii zgonów domowych urządzeń 
podłączanych do prądu absolutnym trupem padł laptop.
A to oznacza zamknięcie biura domowego, brak internetu oraz ogólny brak czegokolwiek, czyli wakacje.
Genialny Pan Tymianka przywrócił w końcu oporne laptopie zwłoki do życia, więc Ori opuszcza kurort pod palmą i wraca.





W niedzielę dom Tymianka odwiedziły dwie miłe Panie, które wyraziły były chęć poznania Wzruszaczy, ze szczególnym uwzględnieniem Fafki i Jaśnie Pana Tamisia.
Panie to znana wielu osobom Beata prowadząca blog Wystarczająco.pl (znana przede wszystkim z  zachwycających tworów uszytych i udzierganych przez genialne ręce, a wymyślonych przez niezwykle twórczą głowę)
oraz Joanna Bezblogowa (aczkolwiek kto wie, może swą energię twórczą też skieruje na ten tor).
Panie przywiozły wspaniałe prezenty dla Wzruszaczy (o czym osobno w stosownym czasie)
oraz cudowne ciasto i obiad!
Jest to, zdaniem Ori, idealny rodzaj gości. Nieprawdaż?




Wzruszacze (przynajmniej, zdaniem Ori) były anielsko grzeczne i pełne najlepszych manier.

Ori pozwoli sobie zacytować recenzję Beaty wpisaną w komentarzach pod poprzednim wpisem
(bo tam nikt już nie zajrzy, a szkoda by było):


Kochana Ori,
Muszę wpisać się na gorąco:) Dzisiejszy dzień zapamiętam na zawsze. Poznać Ciebie, Pana Tymianka i Wzruszacze to szczęście i zaszczyt. To był bezcenny czas, bo zobaczyć Kogoś, kto CAŁE swoje życie poświęca stworzeniom, to w dzisiejszym egoistycznym świecie prawie niemożliwe. Jesteś Wielka Ori. Wiedziałam, że to trudne, ale nie przypuszczałam, że aż tak...

Dziękuję, że mogłam poznać osobiście :) kruchutkiego Jaśnie Pana - Króla Złotego noszonego na rękach. I Lubisia, który nie widzi, ale ma w sobie tyle pogody i radości – dzięki Tobie. I słodkiego Tulisia. No i tę charakterną zakałę Pluszysława. I Oriona, Tobiego, anielską Anielę z łapką na łapkę, aksamitną Lusię, zadziorną Karmelkę, Daszę, Miodka i jego bojącą siostrę, i uszatą Ofrę., Gruszkę, Mufkę i Rubika, który rozkwasza nos na szybie... 

Dziękuję za spotkanie z Fafką, aktorką komediowo-dramatyczną :))) Te miny to dopiero bezcenne, za resztę można – no wiadomo. No i koty, cudne.. Mufin i Malwina robią wrażenie nawet na mnie psiarze;) I oczywiście wszystkich Wzruszaczy nie wymieniłam.

Wyjechałam z poczuciem, że to wielkie rzeczy, dać Wzruszaczom serce całe i dach nad głową. I że ja nigdy bym tak nie potrafiła. I ze świadomością, jak wielkie są potrzeby Mieszkańców Domu Tymianka, a jak mało ja mogę dać. To kropla w morzu...

Dziękuję Wam Kochani za dzisiejsze wzruszenia. I serdeczne dzięki Joannie, za to, że myśli o wszystkim :)

Wasza Beata :)







Migawki z zajęć twórczych: Beata pod pozorem uczenia Ori szycia na maszynie niepostrzeżenie z kawałka szmatki wyczarowała uroczą poszewkę z kocim pyszczkiem.
Ori straszliwe, ale to przestraszliwie chciałaby mieć podobny talent, ale cóż, jak mówi przysłowie:
Jednemu igły, drugiemu widły...




Wzruszacze podczas zajęć kuchennych:
Lulu, Dorian, Tamiś




Grupka Wzruszaczy "My biedne małe misie":
Mufka, Lulu, Orion, Aniela






Tamiś, nieustanny obiekt czułości







Gruszka uśmiechnięta:




Największy i najmniejszy:
Dorian i Lubiś



Ori, Pan Tymianka
oraz Wzruszacze bardzo dziękują za piękny dzień pełen wzruszeń i radości!

4 komentarze:

  1. Wieeelkie dzięki składam i do stóp Służby się ścielę :) To był niezwykły dzień, jak już to w przywołanym wyżej cytacie z komentarza "na gorąco" napisałam. Służba, to znaczy Ori, ale też Jej Pomocnik w wolnej chwili Pan Tymianka ogarniają całe Wzruszające Towarzystwo z taką wprawą, że podziw bierze. Zupełnie jakby Służba miła kilka par rąk, a nie jedną.

    I tak to już w naturze bywa, że jednym igły, a innym dodatkowe rączki, których nie widać :)
    Buziaki i głaski serdeczne ślę,

    Beata z Wystarczająco. PL

    OdpowiedzUsuń
  2. kochana Ori,

    to ja Ci dziękuję za niezwykle wzruszającą lekcję pokory.
    myślałam, że mam wystarczająco dużą wyobraźnię, żeby domyślić się, ile pracy, miłości, poświęcenia, uważnej troski, empatii oraz wysiłku fizycznego wkładasz codziennie w opiekę nad Wzruszaczami. to, co zobaczyłam w Domu Tymianka, przerosło moje najśmielsze wyobrażenia.
    wzruszenie ściska mi gardło.. zobaczyć Tamisia, krórego prawie nie spuszczasz z oka pilnując, czy nie trzeba go wnieść, znieść, podnieść, ochronić przed zbyt wylewnymi, jak na kruchutkiego staruszka, przejawami sympatii ze strony pozostałych Wzruszaczy. niewidomego Lubisia, który spokojnie sobie spaceruje między kolegami. spokojnie, znaczy w poczuciu pełnego bezpieczeństwa. zobaczyć, ile pracy (i czasu!) wymaga chociażby nakarmienie całego stada, bo przecież trzeba pilnować, żeby nikt nikomu niczego nie podkradł. i ile kilogramów karmy trzeba przy tym podnieść, przenieść..
    prac, które codziennie wykonujesz, jest taki ogrom, że musisz wspomagać się jakąś magią. naprawdę Magia Miłości i nieoceniona pomoc Pana Tymianka wystarczą? czy może jesteś w posiadaniu jakiegoś Magicznego Rozciągacza Czasu?

    Beato, podpisuję się pod każdym Twoim słowem z wyjątkiem ostatniego zdania :)
    a patrzeć, jak w ciagu paru minut wyczarowujesz kocią poduszkę, to było coś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joanno Droga, dziękuję :) z Tobą ta wyprawa to też było coś ... niezwykle miłego ... i smacznego :)

      Usuń
  3. Ho, ho, ho takich gości Ci nam potrzeba, i obiad, i ciasto i dobre towarzystwo ze sobą przywożą.. to jak tu nie być grzecznym? Toć jakby Gwiazdka w czerwcu:-)))
    uściski dla całego Domostwa Tymiankowego:-)))

    OdpowiedzUsuń