czwartek, 31 grudnia 2009

Radości i smutki roku 2009




























































Ori z wiekiem nabrała tyle rozsądku, by nie stosować na koniec roku tortury pod tytułem "postanowenia noworoczne". To bardzo praktyczna zasada, bo człowiekowi później nie jest głupio, że znowu nie dotrzymał słowa. Przed Sylwestrem Ori natomiast zawsze żałuje, że nie może rzucić palenia papierosów, gdyż byłby to zaiste czyn heroiczny i godzień nasladowania. Cóż, Ori nie zapaliła w życiu ani jednego papierosa, więc i rzucać nie ma czego.
Nie potrafi się natomiast oprzeć przyjemności spokojnego przyjrzenia się miesiącom, które minęły, dotknięcia raz jeszcze Czasu, który bywał łaskawy, niekiedy okrutny, lecz zawsze bezcenny, bo spędzony w ukochanym miejscu na Ziemi - w domu pełnym ukochanych stworzeń.
Rok 2009 odebrał dwie drogie istoty - Aksamitka i Tymianka, a przyniósł w darze Groszka i Melisę, ich braci Dymka i Filipka oddelegowanych do "filii domu Tymianka", prozaiczniej mówiąc, do domu teściów, następnie Fetkę uwolnioną z wiejskiego łancucha i Sabę wyzwoloną ze schroniskowego boksu. No i wielkie, przeogromne szczęście: łaskawy rok 2009 znalazł wspaniały dom dla Kuby, kolejnego psa, którego udało się uwolnić z łańcucha.
Dzięki przyjaźni, wsparciu i serdeczności wielu osób, które Ori poznała dzięki blogowi, udało jej się zamienić długo ukrywane MARZENIA na PLANY, a zamiana jednego z tych słów na drugie wprowadziły w jej życie rewolucję!
O czym z wielką radością napisze już w Roku 2010!
Teraz jeszcze podziękowania odchodzącemu 2009 za to, że był rokiem tak pięknym i trudnym, jednym z najpiękniejszych w życiu Ori!
I życzenia dla Was wszystkich, którzy zechcecie je przyjąć: wszystkiego, co najlepsze!!!
Tymianku, Aksamitku - jesteście zawsze blisko nas...





wtorek, 29 grudnia 2009

Jaka szara ta zima!





































































Grudzień przed odejściem przybrał odcień futerka Saby. Resztki ubitego psimi łapami śniegu mieszają się z brunatnością ziemi i szarozielonymi kępkami trawy. Obie "myszowate" suki, Saba i Fetka niemal zlewają się z tłem tworzonym przez ołowiane niebo, brązową ziemię i szarawe o tej porze roku pnie brzóz. Psy, którym obca jest melancholia z powodu smutnej kolorystyki otoczenia, nie tracą pogody ducha, a ich nieustające gonitwy powodują zawrót głowy bardziej statycznie nastawionej do życia Ori.
Ori przez wszystkie lata życia z psami próbuje rozwikłać zagadkę: dlaczego w ogrodzie zarzuconym patykami wszelkich kształtów i wielkości psy upierają się, by bawić się tylko JEDNYM?
Kocia zawartość domu Tymianka spędza ten szary czas w sposób znacznie milszy sercu Ori...
P.S. Jeszcze istotne postsrcriptum: psy przedstawione na zdjęciach pod "Lodowym księżycem"
oczywiście NIE SA MIESZKAŃCAMI DOMU TYMIANKA. Ori słusznie oberwała za brak podpisu pod zdjęciami. Wydawało jej się oczywiste, że Czytelnicy znają doskonale obyczaje i mieszkańców domu Tymianka i nie przyszło jej do głowy, że osoby tutaj nowe bądź nie czytające uważnie tekstów - czemu się nie należy dziwić, bo do tekstów Ori trzeba mieć cierpliwość! - pomyślą, iż autorka pokazuje wyłącznie własne zwierzęta.
W domu Tymianka nie ma łańcuchów.
Ori przyznaje się, że to absurdalne posądzenie sprawiło jej ogromną przykrość i dziękuje serdecznie osobom, które stanęły w jej obronie.









sobota, 26 grudnia 2009

Lodowy księżyc








































Lodowy księżyc wpadł mi do ogrodu,
zimny jak psia łapa zanurzona w śniegu.
Rogi mu zalśniły przez chwilę jak świece.
Czego tutaj szuka śmieszny księżyc z lodu
kruchszy niż nadzieja psa porzuconego
i bezradny jak pies przed zamkniętym sercem?
Teraz wersja dla osób, które nie mogą znieść mowy wiązanej utkanej przez Ori: kawałek lodu w kształcie księżyca przetrwał niespodziewany atak wiosny i lśnił srebrzyście i mocno na tle błota ugniatanego pracowicie przez psie łapy jak wigilijne pierożki. Ori, która zawsze opłakiwała roztapiające się w słońcu bałwany ze smutnymi marchewkowymi nosami, rozczuliła się nad losem małego lodowego księżyca...
I już.





środa, 23 grudnia 2009

Bóg się narodził dla wszystkich stworzeń


Śpij, Maleńki
pod gwiazdą w Betlejem
taka gwiazda to nasze nadzieje

Śpij, Maleńki
spokojnie przy ośle
taki osioł to chleb nasz i pościel

Śnij, Maleńki
przy graniu pasterzy
w sen wierzymy, bo w co mamy wierzyć

Śpij przy fletach
fujarkach i trąbach
póki cicho, gdy nie gra Ci bomba

Śnij, Maleńki
w stajence w Betlejem
taka stajnia to nasze nadzieje


Nadziei dla wszystkich stworzeń i wszystkiego, co dobre, życzy najgoręcej i najserdeczniej Ori i cały Dom Tymianka

sobota, 19 grudnia 2009

Zima. Śnieg. Wielki mróz!


















































































Zima prawie rosyjska!
Śnieg sypie gęsty jak manna,
niebo śniegiem dziś tryska
jak wielka biała fontanna!
Psy biegają szczęśliwe, łapią zimę w zziajane pyszczki, wyrywają sobie oszronione patyki i... szybko chowają przemarznięte łapy i nosy w ciepłych budach. Albo rozwalają się bezczelnie przed kominkiem i udają, że są miękkimi dywanikami, które zostały własnie świeżo wytrzepane na śniegu.
Termometr pokazuje 16 stopni mrozu.
Piekąc w pięknie posprzątanych kuchniach pachnące pierniczki -Ori, odczep się od litery p! -przystrajając pokoje w pęki jemioły - odczep się od p, mówię! - rozpalając ogień w kominku, grzejąc ręce nad garnkiem parującego barszczu - WYJRZYJCIE PRZEZ OKNO i sprawdźcie, czy na waszej ulicy nie umiera z zimna i głodu bezdomny pies lub kot. Każdej nocy zamarzają na ulicach setki zwierząt - nie wiemy o tym, nie pamiętamy, nie myślimy. Na wsiach - trzymane w niewoli przez okrutne bestie zwane "gospodarzami" - przymarzają do łańcuchów.
I to by było na tyle, jak mawiał nieodżałowany Profesor Stanisławski.
P.S. Gdyby komuś przyszło do głowy zrobić Ori awanturę, że się martwi o zwierzęta, a ludzi bezdomnych zostawia odłogiem, to trafi kulą w płot, gdyż Ori kilka dni temu uratowała życie zasypanego śniegiem obywatela, który wprawdzie nie był bezdomny, raczej domny i miał do Ori i lekarzy pogotowia pretensję, że mu zakłócili drzemkę na "śniegu trenie", ale ostatecznie w mordę Ori nie dał i pozwolił się z białego puchu... otrzeźwić.







































wtorek, 15 grudnia 2009

Opatrunki















































































































































































Świt. Kociej łapki dotyk
lekki jak pocałunek.
Na pełną ran tęsknotę
maleńki opatrunek...
Ori dziękuje serdecznie za wszystkie opatrunki, jakie otrzymała od znajomych i nieznajomych osób. Tak wzruszające i potrzebne, że trudno za nie we właściwy sposób podziękować...